Zapraszam na kolejny odcinek napisanego przez życie podcastu OSS. Okiem Służb Specjalnych. Tym razem w audycji typu Standard, w której poszukuję odpowiedzi na pytanie: – Czy Stalin był tajnym współpracownikiem Ochranki (lub jeśli wolisz: Ochrany)?
Miłego słuchania. Lub czytania (transkrypcji) 😉
O CZYM POSŁUCHASZ I PRZECZYTASZ
Napisany przez życie odcinek typu Standard, a w nim opowiadam o tym:
- jak wyglądało w praktyce rejestrowanie tajnych współpracowników i rewolucjonistów oraz archiwizowanie materiałów Ochranki,
- jak rewolucjoniści (najpierw eserowcy, a później bolszewicy) postąpili z materiałami archiwalnymi Ochrany,
- co wspólnego z materiałami o współpracy Stalina miał marszałek Tuchaczewski,
- jak wyglądały dokumenty – fałszywki mające dokumentować współpracę,
- jak ocenił po latach tzw. „list Eremina” generał żandarmów, Aleksander Spirydowicz.,
- jak splatały się drogi Stalina i Gurdżijewa.
Mimo lat, służby ciągle stosują te same środki i metody pracy, więc praca służb i ich agentur nie zmienia się z upływem lat. Także ta, związana z niszczeniem wszelkich materiałów, które mogłyby wskazywać na współpracę niektórych osób z niektórymi służbami specjalnymi. I to zarówno niszczeniu ich przez same służby, jak i przez te osoby.
Walka teczkami trwa cały czas…
O tym właśnie opowiadam. Zero teorii, tylko przykłady z życia…
A przy okazji...
Jeśli interesuje Cię tematyka Bloga:
dołącz do grupy na Facebooku
obserwuj Fanpage Bloga na Facebooku
zasubskrybuj Newsletter
obserwuj Instagram
I nie zapomnij zaglądać na Vloga i odsłuchiwać Podcastów🙂
TUTAJ zostaniesz Patronem Bloga!
Zaś jeśli jeszcze nie wiesz kim jestem, to przeczytasz o mnie zarówno na Blogu, jak i na LinkedIn.
Miłego słuchania. Lub czytania (transkrypcji) 😉
A TERAZ PO KOLEI…
OSS 011. Stalin i Ochranka.
Albo ściągnij i posłuchaj w wolnej chwili.
TRANSKRYPCJA
Okiem Służb Specjalnych.
Czyli podcast dla chcących zrozumieć świat mniej lub bardziej tajnych służb.
Zaprasza: Piotr Herman
Szpiegul.pl
Cześć!
STALIN I OCHRANKA
Dziś audycja typu Standard. Odzew po jednej z poprzednich audycji był tak duży, że chcąc nie chcąc musiałem przejść do sekcji mojego prywatnego archiwum dotyczącego hipotez o współpracy z Ochranką (lub jeśli wolisz: Ochraną) pewnego Gruzina: Josifa Wissarionowicza Dżugaszwili, czyli Józefa Stalina.
Jak zapewne udało Ci się już zauważyć, to w podkaście nie mówię o życiu prywatnym naszych bohaterów, a jeśli już, to tylko w odniesieniu do istotnych faktów związanych z problematyką działań tajnych, czy to „ochranniackich”, czy to rewolucyjnych. I nie inaczej jest w tej audycji. Dlatego nie zajmę się ani życiorysem Stalina, ani tym, jak sprawował wielki terror, gdy już przejął władzę w Rosji Sowieckiej, ani też jak zmarł (a może został zamordowany?).
Dzisiejszy odcinek poświęcę hipotezom o jego współpracy z carską policja polityczną.
Ja doskonale rozumiem specyfikę pracy służb tajnych, gdyż byłem oficerem polskich służb specjalnych.
A obecnie przekazuję praktyczną wiedzę i umiejętności niezbędne dla:
Po prostu szkolę każdą osobę zainteresowaną tą tematyką.
A to oznacza, że dobrze wiem, o czym mówię.
I dziś popełnię spore świętokradztwo! Przynajmniej dla niektórych. Zastrzegam, że nikogo nie chcę obrazić, a jedynie zestawić pewne fakty historyczne oraz hipotezy z nich wynikające.
Zaczynamy!
DOKUMENTOWANIE WSPÓŁPRACY
Istnieją różne wersje pochodzenia nazwiska Dżugaszwili. Najbardziej sensowna chyba mówi o tym, że to gruzińskie nazwisko pochodzenia osetyjskiego.
W nazwisku Dżugaszwili oryginalną formą jest osetyjskie nazwisko „Dżugata” („Dżuga” po osetyjsku oznacza trzodę), a na gruzińskiej ziemi doszło do połączenia z dodatkiem gruzińskiego „szwilego” na końcu. Zgodnie z tą wersją przodkowie Stalina to tubylcy z górskich wiosek w górnym biegu rzek Bolszoj i Malaj Liakwa w Osetii Południowej, skąd przenieśli się do wioski.
Nie miało to jednak żadnego znaczenia ani dla „Koby” (to wcześniejszy pseudonim Stalina; Stalina, czyli człowieka ze stali – ale nie Supermana). Nie ma również znaczenia dla naszych rozważań. Ot, ciekawostka…
ARCHEO
Ochranka zaczęła prowadzić centralny rejestr w 1907 roku. No, właściwie to nie sama Ochrana, lecz Departament Policji. Do tego czasu jednak zasadniczo tylko oficerowie prowadzący tajnych agentów wiedzieli kogo mają na stanie; kto pracuje dla carskiej policji politycznej.
Zadaniem Wydziału Rejestracji było prowadzenie ewidencji dokumentacji wpływającej do- i wychodzącej z DePo. Nas interesuje jednak jeden zbiór archiwalny: Centralny Rejestr Referencyjny, gdzie teoretycznie rejestrowano tajnych agentów po to, aby niepotrzebnie nie zajmowały się daną osobą inne oddziały Ochranki oraz by istotne informacje o tych osobach docierały do ich oficerów prowadzących. Taka była idea. A z jej realizacją bywało już różnie.
Jednakże było co deponować w centralnym archiwum. Pamiętasz może te wszystkie dzienniki, rejestry i całą dokumentację, którą należało prowadzić w każdym oddziale? Mówiłem o niej w audycji OSS. Okiem Służb Specjalnych 004 Okólniki Ochranki. Po zakończeniu konkretnych okresów pracy można było je przekazywać do archiwum. Choć często praktyką, zgodną zresztą z obowiązującym wówczas prawem, było ich niszczenie.
Początkowo lokalne oddziały przekazywały do Departamentu Policji tylko najbardziej ogólne informacje o tajnych funkcjonariuszach i wykorzystaniu środków na ich utrzymanie. To jednak musiało ulec zmianie i w DePo rozpoczęło się składanie akt tajnych agentów działających nie tylko w samej kwaterze głównie, ale także prowadzonych przez lokalne organy wywiadu politycznego.
Trzeba jednak zaznaczyć, że zadbano o tajność dokumentacji Ochranki. „Nikt, z wyjątkiem osoby odpowiedzialnej za prowadzenie agenta i osoby, która może ją zastąpić nie powinien osobiście znać żadnego z tajnych agentów” – mówiła wydziałowa instrukcja. I dalej: „Dane agenta są znane tylko prowadzącemu, zaś osoby odpowiedzialne za całość pracy poszukiwawczej mogą znać jedynie pseudonim lub numer ewidencyjny tajnego agenta. Inni pracownicy nadzoru i biura nie powinny znać nawet pseudonimu tajnego agenta”.
Początkowo informacje od tajnych agentów przyjmowano w formie ustnych raportów, rzadko pisemnej. Jednakże już na początku XX wieku zaczęto przechodzić na formę pisemną. Każdy tajny agent miał specjalny notes w oddziale Ochranki, do którego zapisywano wszystkie otrzymane informacje. Instrukcje pracy wymagały, aby informacje o osobach pozostających w zainteresowaniu wywiadu politycznego były wypisane z tych książek i zapisane na specjalnych arkuszach, na których skoncentrowano wszystkie informacje wywiadowcze dotyczące konkretnej osoby w oddziale Ochrany. Przez długi czas lokalne biura bezpieczeństwa przekazywały jednak policji jedynie najważniejsze tajne informacje.
Warto również wspomnieć, iż rejestracji podlegały również prowadzone śledztwa oraz fotografie wraz z opisem osoby. Wprowadzono bowiem obowiązkowe fotografowanie przestępców politycznych najpóźniej podczas rozpoczęcia dochodzenia w konkretnej sprawie. Sporządzano trzy fotografie: profil, z przodu oraz pozycja stojąca, a następnie nanoszono na kartę rejestracyjną z opisem. Następnie zaś jeden egzemplarz karty pozostawał w danym oddziale, zaś dwa przesyłano do DePo, gdzie przekazywano je do Departamentu Rejestracji.
Opis zaś sporządzano na podstawie wzornika zapytań:
- wiek,
- wzrost na stojąco i w pozycji siedzącej,
- budowa ciała,
- kolor włosów,
- kolor oczu,
- długość i szerokość głowy,
- długość środkowego i małego palca lewej ręki oraz przedramienia,
- długość stopy lewej nogi,
- długość i szerokość prawego ucha,
- długość wyciągniętych ramion,
- znaki szczególne.
Nie będę wchodził bardziej szczegółowo w kwestie archiwizacji materiałów Ochranki. Myślę, że to, co przedstawiłem jest wystarczające, by zrozumieć odpowiedź na pytanie:
Czy pozostały jakiekolwiek materiały dotyczące Stalina?
Tym bardziej, że przed bolszewickim zamachem stanu w 1917 roku (zwanym Rewolucją Październikową) znaczną część życia spędził na zesłaniu i w więzieniach.
Józef Stalin pojawia się w aktach Departamentu Policji pod następującymi pseudonimami:
- Wasilij,
- Wasiljew,
- Dżugaszwili,
- Iwanowicz,
- Koba,
- Melikantys,
- Nejradze,
- Soso,
- Totomiants.
Ujawniono również trzydzieści jego przedrewolucyjnych zdjęć.
Po rewolucji lutowej 1917 roku władzę przejęli dotychczasowi rewolucjoniści, przede wszystkim eserowcy. Powstał Tymczasowy Rząd Kiereńskiego. Zajęto się archiwami Ochranki pod kątem poszukiwania nieprawidłowości, w szczególności ujawnienia prowokacji jako głównej metody walki z rewolucją. Powstała specjalna, Nadzwyczajna Komisja Dumy, która tym właśnie się zajmowała (ale o tym już zapewne wiesz, gdyż nawet cytowałem w poprzednich audycjach fragmenty przesłuchań przed tą właśnie komisją). W tym okresie nastąpiła pierwsza czystka archiwów organów karnych przedrewolucyjnej Rosji.
Władza Kiereńskiego została utrącona w wyniku bolszewickiego zamachu stanu w październiku (choć to zależy według jakiego kalendarza liczymy. Dla nast. To jednak nieistotne). A później przyszła wojna domowa.
W zasadzie dopiero po jej zakończeniu bolszewicy rozpoczęli identyfikację dokumentów Ochranki, a także gromadzenie i publikację wspomnień z historii ruchu robotniczego w Rosji. Moim skromnym zdaniem wygląda to raczej na czyszczenie archiwów z niewygodnych dokumentów, a jedynie przy okazji dokumentowanie ruchu robotniczego. Ale to jest moje zdanie.
Sam Stalin włączył się w to nie później niż w 1925 roku. Ujawniono bowiem list do pracownika gruzińskiego oddziału Instytutu Historyczno – Rewolucyjnego i Naukowego z 2 stycznia 1925 r, w którym Stalin napisał:
„Otrzymałem moje materiały. Dziękuję Ci. Proszę:
1) Nie publikować tych i innych materiałów bez mojej zgody,
2) Przesłać mi, jeśli to możliwe, cały zestaw „Dro” i „Akhale Droeba”, zawierające szereg moich artykułów bez podpisu,
3) Znajdujący się w archiwum „Komitetu Związkowego” mój artykuł „Credo„, napisany na początku 1904 r.
4) Przyślij mi zestaw nielegalnych organów „Walka” i „Walka proletariatu„.
Pozdrawiam serdecznie I. Dżugaszwili (Stalin)”.
Stalin nie miał czasu na osobiste poszukiwania archiwalne. Dlatego powierzył je I.P. Towstukowi, który zaczął identyfikować i przejmować je z archiwów, motywując to koniecznością przygotowania zbioru swoich prac o Stalinie.
A od 1927 roku wszystkie materiały archiwalne związane ze śledztwem politycznym Ochranki zostały utajnione. Dostęp do nich zamknięto dla wszystkich poza personelem archiwów.
A później wiele dokumentów wyczyszczono. Nie będę jednak opowiadał o tym, gdyż nie to jest tematem tej audycji.
Istotne jest to, że nawet jeśli dokumenty dotyczące hipotetycznej współpracy Stalina z Ochranką istniały, to musiały zniknąć z archiwów. Na pewno zachowały się materiały nieistotne z naszego punktu widzenia. W dodatku zostały one poddane cenzurze.
CIENIE ORŁOWA
Zanim przejdziemy do dalszej analizy chciałbym Ci przypomnieć, iż współpraca przedrewolucyjnego Stalina z Ochranką jest jedynie hipotezą (i to nie moją). Co oznacza, że to w ogóle mogło nie mieć miejsca! O tym musisz pamiętać.
Dlatego też historia oficjalna jest taka, że on nie współpracował.
Aby to zmienić potrzebujemy mocnych dowodów, a tych jest brak. Istnieje za to kilka dokumentów, których analiza niemal jednoznacznie wskazała, że są to fałszywki. To zaś oznacza, że skoro nie posiadano dowodów, to je fabrykowano. Ktoś miał interes. Skoro jednak to fałszywki, to ja nie będę się do nich odnosił.
A mimo wszystko my poruszamy się jedynie po cienkiej lince hipotez. Niczym więcej.
Młody Stalin stanowi tajemnicę. Naprawdę niewiele jest książek o jego młodości. To nie to, co z przywódcą Niemiec w latach 1933-45. O nim napisano mnóstwo. Także i o jego kontaktach ze służbami specjalnymi. A o Stalinie niewiele. Za to naprawdę dużo o Stalinie, władcy sowieckiej Rosji.
To mógł być celowy zabieg. W końcu umarł Dżugaszwili i narodził się Stali. Trochę jak u Bonapartego, który na insynuacje o pochodzenie królewskie odrzekł krótko: „Moja linia dynastyczna rozpoczyna się ode mnie”. Po co ludzi zajmować nieistotnym Kobą, jeśli jest tyle do powiedzenia o wielkim Stalinie… to sarkazm, ale o to mniej więcej chodziło.
Niekoniecznie o ukrywanie jakichś tajnych historii. No, może o tym, jak Stalin wyciął konkurencję, by przejąć władzę.
Ale nie to nas interesuje.
Po śmierci Stalina Chruszczow zwołał XX Kongres KPZR, na którym ogłosił słynny tajny referat o zbrodniach Stalina. A wkrótce po zakończeniu tego Zjazdu, 23 kwietnia 1956 r. były major OGPU-NKWD, AleksandEr Michajłowicz Orłow, poprzednio Lejba (Lew) Łazariewicz Feldbin, który uciekł na Zachód w 1938 roku, gdy był rezydentem OGPU w Hiszpanii podczas wojny domowej, w magazynie „Life„, oświadczył, że jego kolega z NKWD o nazwisku Stein, rzekomo znalazł teczkę z raportami Józefa z archiwum carskiej policji z 1937 r.
Orłow stwierdził, że Stalin był agentem carskiej policji wraz z Romanem Malinowskim i to właśnie on postanowił wyeliminować Malinowskiego z jego drogi do tajnej pracy w Ochrance i napisać list do policji na ten temat. Czyli wykonać typową robotę prowokatora, po której wybuchła cała afera Malinowskiego (przypominam, że chodzi o ujawnienie działania sieci tajnych agentów w Dumie Państwowej, kierowanej przez Piotra Iwanowicza Raczkowskiego). Kilka tygodni później Stalin został aresztowany wraz z innymi bolszewikami w Petersburgu, wpadając w pułapkę przygotowaną przez Malinowskiego.
A nadmienię tutaj tylko, że to dzięki pomocy Malinowskiego Stalin wszedł do leninowskiego Komitetu Centralnego w 1912 roku.
Ale Orłow miał tylko swoje, nazwijmy to, wspomnienia. Żadnych dokumentów.
Artykuł Don Levin’a
W tym samym numerze magazynu „Life” Isaac Don Levin opublikował podobne zarzuty wobec Stalina, które zostały opisane bardziej szczegółowo w książce tego samego autora „Największy sekret Stalina”. Autor twierdził, że miał dokumenty potwierdzające współpracę Stalina z carską policją. Według niego Stalin zaczął współpracować z policją 15 kwietnia 1906 roku, kiedy został aresztowany w Tyflisie (Tbilisi). Rzekomo wydał lokalizację podziemnej drukarni socjaldemokratów Avlabari, która została zniszczona tego samego dnia. Za tę pomoc policyjną natychmiast został zwolniony, ale także wysłany do Sztokholmu, aby wziąć udział w Kongresie IV (Zjednoczeniowym) rosyjskiej socjaldemokracji.
W potwierdzeniu współpracy Stalina z policją Levin przedstawił list napisany na maszynie, który, według niego, otrzymał w 1947 r. od trzech imigrantów z Rosji, żyjących po rewolucji październikowej 1917 r. w Chinach. Nie wdając się w szczegóły to dokument ten, znany jako „list Eremina” można uznać za świetnie sfabrykowaną, ale jednak fałszywkę.
Chciałbym zwrócić w tej chwili Twą uwagę na dwie kwestie: po pierwsze, to sprawa „listu Eremina” pojawi się nieco dalej w dzisiejszej audycji. Po drugie zaś – w artykule na Blogu Szpiegul.pl, w którym znajdzie się transkrypcja dzisiejszego podcastu wraz z wszystkimi skrótami do jego odsłuchania, zamieszczę zarówno treść tego tajemniczego listu oraz kompilację analiz wywiadowczych, które pozwoliły ocenić ten list jako fałszywkę. I od razu usprawiedliwię się, dlaczego tak zrobię: otóż będzie to materiał pisemny oraz graficzny, a w zasadzie fotograficzny. Dlatego serdecznie zapraszam Cię również do wpisu na Blogu (patrz: załącznik nr 2).
Tuchaczewski
Wróćmy jednak do artykułu Orłowa. Stwierdził on, że Stalin był informatorem Departamentu Bezpieczeństwa (czyli Ochranki), a o „sensacyjnych dowodach” potwierdzających to dowiedział się od Zinowija Borisowicza (Boruchowicza) Kacnelsona, komisarza bezpieczeństwa państwowego 2 rangi, rozstrzelanego w wyniku czystki w 1938 roku. Był on kuzynem Orłowa i zastępcą szefa NKWD Ukrainy.
Ów Kacnelson ponoć specjalnie przyjechał do Paryża, aby opowiedzieć o tym Orłowowi w lutym 1937 r. Był jednak inny powód wizyty Katsnelsona w Orłowie: błagał brata, aby zajął się losem swojej ukochanej córeczki – w przypadku niepowodzenia spisku Michaiła Tuchaczewskiego, do którego został zainicjowany.
Jakież to „sensacyjne dowody” przedstawił Katsnelson?
Opracowując scenariusze pierwszego ze słynnych moskiewskich procesów (1936 rok), Katsnelson powiedział, że Stalin zasugerował, aby ówczesny szef NKWD Gienrich Jagoda sfabrykował „dowody”, że niektórzy z oskarżonych przywódców bolszewizmu byli byłymi agentami policji. Jagoda nie chciał tylko przygotować podróbek. Zdecydował, że lepiej będzie znaleźć byłego pracownika Ochranki i zdobyć od niego niezbędne „dowody” (to słowo potraktuj w cudzysłowie). Sprawą zajął się „rzetelny oficer NKWD” imieniem Stein, asystent kierownika wydziału przygotowującego procesy moskiewskie.
Pracując w archiwum Ochranki, Stein znalazł „elegancką teczkę”, w której Wissarionow, zastępca dyrektora policji, przechowywał szczególnie poufne dokumenty. Teczka zawierała zdjęcie Stalina załączone do kwestionariusza, własne raporty Stalina do Ochranki i jego list, wysłany do Zolotarewa, zastępcy ministra spraw wewnętrznych. W nim „Stalin uprzejmie przypomniał asystentowi ministra, że miał zaszczyt być mu przedstawionym w prywatnym pokoju pewnej restauracji”. W liście zarzucał Romanowi Malinowskiemu, który był jednocześnie członkiem Komitetu Centralnego Partii i pracownikiem Departamentu Bezpieczeństwa, że „pracował ciężej dla sprawy bolszewickiej niż dla policji”. Zolotarew ponoć odręcznie napisał na tym liście: „Ten agent musi zostać zesłany na Syberię dla dobra sprawy. On o to prosi”. Stalin został aresztowany i zesłany do obwodu turukańskiego.
Stein ponoć stanął przed bolesnym pytaniem: co zrobić z tymi „wybuchowymi” informacjami?
Postanowił, że zabierze teczkę. Poleciał do Kijowa, gdzie wręczył ją swojemu przyjacielowi, szefowi NKWD Ukrainy W. Balitskiemu. Ten przekazał informację w tajemnicy swojemu zastępcy, znanemu Ci Katsnelsonowi. Następnie, po dokładnym sprawdzeniu autentyczności dokumentów, przekazali teczkę Stanisławowi Kosiorowi, członkowi Biura Politycznego KC Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii Bolszewików oraz Ionowi Jakirowi, dowódcy Armii Czerwonej na Ukrainie.
Krąg osób wtajemniczonych w straszną tajemnicę rozszerzył się: Jakir poleciał z dokumentami do Moskwy, aby spotkać się z Tuchaczewskim, „którego osobista niechęć do Stalina była znana”. Tuchaczewski zaś zaufał Gamarnikowi … Orłow tak opisuje ten przypadek: „Najwyżsi szefowie postanowili narazić swoje życie na szali, aby uratować kraj i pozbyć się agenta prowokatora intronizowanego”. 15 lub 16 lutego 1937 r., Kiedy Katsnelson spotkał się z Orłowem, generałowie Armii Czerwonej byli na etapie „zbierania sił”.
Ich plany były następujące: pod wiarygodnym pretekstem przekonają komisarza ludowego Woroszyłowa do zwrócenia się do Stalina o zwołanie konferencji poświęconej problemom powiatów i regionów. Następnie o określonej godzinie lub na sygnał dwa elitarne pułki Armii Czerwonej miały zablokować główne ulice prowadzące na Kreml w celu zablokowania ruchu oddziałów NKWD. W tym samym czasie spiskowcy ogłoszą Stalinowi, że został aresztowany, zwołają plenum KC i rozstrzelają zdrajcę.
Wiadomość o Stalinie jako prowokatorze i o spisku przeciwko niemu przeraziła Orłowa w paryskiej klinice. Ale jego związek z Katznelsonem wkrótce został utracony; o odwecie Stalina na najwyższych dowódcach dowiedział się z wiadomości alarmowej w radiu z 11 czerwca 1937 roku, kiedy jechał samochodem do Barcelony.
A później dowiedział się o egzekucji Katznelsona, samobójstwie Steina i śmierci tysięcy oficerów.
Orłow był przekonany, że „Teczka Wissarionowa”, z której zrobiono kserokopie, została przez kogoś uratowana, przekazana Chruszczowowi, co skłoniło go do natychmiastowego odcięcia się od Stalina, ujawniając „kult jednostki”.
Cóż. Jedynie ta ostatnia sugestia Orłowa brzmi bardzo niepewnie. A otoczenie Tuchaczewskiego zostało wycięte przez Stalina z taką bezwzględnością, że nadzieja na znalezienie jakiejkolwiek teczki jest co najmniej płonna.
Gestapo
A przy okazji: na początku 1937 roku NKWD, za pośrednictwem swojego agenta, generała Skoblina, zażądało od Gestapo (sic!) obciążających danych o Tuchaczewskim, które sporządzono z błogosławieństwem i rozkazem samego Hitlera. Zbiór tych „dokumentów” został zakupiony w maju 1937 roku przez agentów NKWD. Znany oficer bezpieczeństwa Walter Schellenberg, donosząc o tych faktach, zapisał w swoich „Wspomnieniach”:
„Sprawa Tuchaczewskiego była pierwszym nielegalnym prologiem przyszłego sojuszu Stalina z Hitlerem, który po podpisaniu paktu o nieagresji 23 sierpnia 1939 roku stał się wydarzeniem o globalnym znaczeniu”.
I teraz uważaj: nie jestem w stanie odpowiedzieć Ci na pytanie czy cokolwiek z tego, co przekazał Orłow jest prawdą. Jego artykuł tak naprawdę utonął w gigantycznym strumieniu publikacji po XX Zjeździe, a historycy nawet go nie zauważyli.
REWELACJE FELSZTYŃSKIEGO
Natrafiłem również na interesujący materiał Jurija Felsztyńskiego.
19 września 1997 r. profesor Jurij Checzinow opublikował w Izwiestii artykuł „Stalin był agentem carskiej tajnej policji”, w którym donosił o „znalezionym” przez niego w Fundacji Tołstoja w Nowym Jorku dokumencie znanym jako „list Eremina”. Okazało się, że po publikacji w Life dokument został zdeponowany w Fundacji Tołstoja.
Dziennikarz Don Levin, zabrał kserokopię tego listu do Europy, gdzie pokazał ją byłemu generałowi Ochranki, Aleksandrowi Spiridowiczowi. List nie był mu nieznany.
List Spiridowicza
I teraz zacytuję list Spiridowicza wysłany z Francji do W. Makarowa. Jest datowany na 13 stycznia 1950 r. i znajduje się w archiwach Instytutu Hoovera Uniwersytetu Stanforda.
„Drogi i drogi Wadimie Stiepanowiczu,
List od Eremina, który mi pokazałeś, głęboko mnie poruszył. Po twoim odejściu długo nie mogłem dojść do siebie. Przeszedłem wiele w przeszłości i zgodziwszy się wypowiedzieć się na temat tego listu, muszę powiedzieć kilka słów o tej odległej przeszłości mojej służby, bez której nie będziecie w stanie poprawnie ocenić mojej opinii. A to cię interesuje w tym przypadku.
Po przeniesieniu w 1899 r. do Korpusu Żandarmów zostałem przydzielony do Moskiewskiego Departamentu Bezpieczeństwa pod dowództwem słynnego Zubatowa. Dzięki Zubatowowi i jego szkole zrobiłem świetną karierę. Przez 42 lata byłem już generałem ze wstążką, obsypywano mnie carskimi darami. Rosyjskie partie rewolucyjne trzykrotnie próbowały mnie zniszczyć i w końcu wyeliminowały mnie z akcji, poważnie raniąc mnie w Kijowie. Żydowski Bund i Samoobrona nie dotknęły mnie, bo gdzie służyłem, za moich czasów nie było pogromów żydowskich, były nie do pomyślenia…
Wszystkie sukcesy służbowe zawdzięczałem głównie szkole Zubatowa. Nauczyła mnie kochać ludzi bez różnicy narodowości, wyznania i zawodu, nauczyła mnie uczciwie i uparcie walczyć z wszystkimi wrogami porządku państwowego, nauczyła występować fanatyzmem państwowej policji politycznej przeciwko ich rewolucyjnemu fanatyzmowi.
W tej walce chyba najważniejszą rolę odegrali wówczas tzw. „agenci”, tj. członkowie różnych partii rewolucyjnych przeciągani na stronę policji politycznej. Pozostając w szeregach swoich partii, panowie ci musieli potajemnie informować policję polityczną o pracy swoich partii, a tym samym pomagali udaremnić tę pracę.
Nazywaliśmy ich „tajnymi współpracownikami”, społeczeństwo nazywało ich „prowokatorami”. Sam Zubatow wyróżniał się umiejętnością przyciągania rewolucjonistów do służby rządowi i jego policji politycznej. To była jego siła. Uczył tej sztuki nas, podległych mu oficerów.
„Pamiętajcie”, powiedział nam, „tajny oficer to twoja ukochana kobieta, z którą masz nielegalny związek. Zajmij się nią, jej sekretem, jak źrenicą oka. Porażka pracownika jest dla Ciebie oficjalną porażką, dla niego to wstyd, często śmierć…”.
Na początku 1902 r. Zubatow wysłał mnie z Moskwy na rozkaz policji do Tyflisu, aby werbować agentów na Kaukazie.
Mój przyjazd i moja praca były ostrym nożem dla szefa dyrekcji żandarmów w Tyflisie, generała, który słusznie uważał się za mistrza policyjnego śledztwa. To było u zarania ruchu socjaldemokratycznego w Rosji.
Nawet wtedy szanowni generałowie żandarmów nie rozumieli, czym jest marksizm, czym była nasza Rosyjska Partia Socjaldemokratyczna. Departament policji był z nich niezadowolony.
Na Kaukaz przybyłem przed wrześniem 1902 r., wykonałem dobrze powierzone mi zadanie i ze względu na wyjazd cara na Krym zostałem mianowany szefem oddziału gwardii Tawriczeskiej, a w grudniu zostałem wyznaczony na czołowe stanowisko naczelnika kijowskiego oddziału gwardii. W 1903 r. został wysłany do mnie do Kijowa z Petersburga przez Zubatowa, który w tym czasie był już Naczelnikiem Wydziału Specjalnego Wydziału Policji, tj. nadzorował wszystkie poszukiwania polityczne Imperium, porucznik Aleksander Michajłowicz Eremin.
Właśnie został przeniesiony do Korpusu Żandarmów, Zubatow go docenił, uznał go za sprawnego i zdolnego do służby poszukiwawczej i wysłał go do mnie na „szkolenie”, aby Eremin pod moim dowództwem przyjął wszystkie zasady poszukiwań politycznych, tak jak on sam Zubatow mnie nauczył.
Eremin, uralski kozak, który ukończył Mikołajską Szkołę Kawalerii, okazał się pod każdym względem inteligentnym, dobrym oficerem, który stanowczo akceptował zasady poprawnej pracy poszukiwawczej, bez „prowokacji”, bez przesady, ale wytrwale i systematycznie, gdzie jednym z głównych elementów byli „tajni współpracownicy”.
Eremin zakochał się w „agentach” i gdy potrzebny był wybitny oficer do kierowania Departamentem Bezpieczeństwa w Mikołajowie (nad Morzem Czarnym), Eremin został tam wyznaczony, zgodnie z moim oświadczeniem, na żandarma gotowego do przeszukiwań politycznych.
Kiedy latem 1905 r. zostałem ciężko ranny w Kijowie i ubezwłasnowolniony, zgodnie z moim zdaniem szefem Kijowskiego Wydziału Bezpieczeństwa został Eremin.
Po pewnym czasie Eremin został przeniesiony do służby w Oddziale Specjalnym Departamentu Policji, a w 1908 r. został mianowany szefem Zarządu Żandarmerii Prowincji Tyflis, gdzie ze względu na chronicznie działającą tam działalność poszukiwawczą potrzebny był wybitny żandarm.
Na Kaukazie Eremin świetnie działał ze znakomitymi agentami socjaldemokratów i pokonał działające tam partie rewolucyjne. To spowodowało niechęć gubernatora hrabiego Woroncowa-Daszkowa, i na wniosek gubernatora Eremin został odwołany i przeniesiony z powrotem do Wydziału Specjalnego Wydziału Policji.
Wiedząc doskonale, że podczas swojego pierwszego powołania do Departamentu Specjalnego z Kijowa, Eremin przywiózł ze sobą do Petersburga kilku swoich kijowskich „tajnych współpracowników”, których z jakiegoś powodu nie mógł przenieść na swojego następcę, przypuszczam, że podczas drugiego przeniesienia do Petersburga Eremin mógł przyjąć jednego ze swoich kaukaskich „pracowników”.
W żadnym wypadku nie wszyscy „tajni oficerowie” przechodzili od jednego żandarma do drugiego „w drodze dziedziczenia”. Wielu odmówiło pracy przy zmianie szefów. Wszystko zależało głównie od osobistych, wzajemnych relacji kierownika poszukiwań z „tajnym oficerem”. Relacje Eremina z „tajnymi współpracownikami” były tak dobre i humanitarne, że szczególnie doceniano ich w „tajnej” z jednej strony, a „konspiracyjnej” z drugiej, że przeniesienie się do Petersburga któregokolwiek z pracowników rasy kaukaskiej jest całkiem prawdopodobne. I trzeba pomyśleć, że w Petersburgu Eremin przekazał swojego „pracownika” szefowi wydziału bezpieczeństwa w Petersburgu, ponieważ w tym czasie w stolicy nie prowadzono samego Wydziału Poszukiwań Specjalnych. To była całkowicie sprawa Departamentu Bezpieczeństwa.
Czując i przyjmując „w trzewiach” wszystko, co w skrócie, z wieloma zastrzeżeniami, starałem się to jasno przedstawić – można zrozumieć i poprawnie ocenić przedmiotowy list Eremina.
To kategoryczna ocena: Stalin był kiedyś członkiem policji politycznej zarówno na Kaukazie, jak i w Petersburgu.
Czyim współpracownikiem?
Na Kaukazie oczywiście pracownik samego Eremina. Tylko o swoim pracowniku Eremin mógł napisać swój list. Tylko o pracy „swojego” pracownika mógł Eremin wystawić taką ocenę, która jest zawarta w liście.
Taka jest ocena osoby, która sama otrzymała „informacje wywiadowcze” od tajnego oficera i sama je oceniła…
Pamiętając o pracy Stalina na Kaukazie, trafnie oceniając jej znaczenie, zwłaszcza po wejściu do Komitetu Centralnego Partii, Eremin jako szef, który rozumie i kocha listę osób poszukiwanych i agentów, wskazuje Stalina szefowi Departamentu Bezpieczeństwa Jeniseju, nie mówiąc oczywiście, że to jego były pracownik…
Ale czy list Eremina nie jest sfałszowany? Nie.
I ze swoimi zastrzeżeniami i całym swoim „spiskiem” jest przesiąknięty tym szczególnym duchem „poszukiwań”, który jest w nim wyczuwalny i sprawia, że wierzę. Trudno to wyjaśnić. Ale czuję to, wierzę mu.
(…) Gdzieś w opowieściach mieszkańców Kaukazu o Stalinie wskazano, że podejrzewano go tam, w młodości, o zdradę swoich towarzyszy… Gdzieś to było…
(…) Podpis na liście jest podpisem Eremina. Krój maszyny do pisania to prawdopodobnie Remington, „siódemka„, jak mówiliśmy wtedy. Ten system był wówczas najbardziej rozpowszechniony w Rosji. Porównując czcionkę listu z czcionką różnych okólników Departamentu Policji, które ci przekazałem, nietrudno znaleźć tam czcionkę tego samego Remingtona.
Ale ogólnie rzecz biorąc, opieranie się na typie i wyciąganie z niego jakichkolwiek wniosków to chwiejna sprawa. Musisz uwierzyć w treść listu, jego wewnętrznego ducha.
(…) Mocno ściskam twoją dłoń, całuję dłonie twojej żony, moja żona prosi o przekazanie serdecznych pozdrowień. Bardzo mi przykro, że nie miałeś czasu na spokojną rozmowę. Są jeszcze ciekawsze pytania niż list Eremina. Ale może przyjedziesz do Paryża i wtedy porozmawiamy.
Twój szczerze oddany A. Spiridovich„.
Więc może jednak nadal jest o czym pisać i co badać?
KILKA WAŻNYCH PYTAŃ
Na zakończenie seria pytań i odpowiedzi.
Czy Stalin miał coś wspólnego z Ochranką?
Tak, miał. Był przestępcą i rewolucjonistą.
Czy istnieją dowody współpracy Stalina z Ochranką?
Nieznane są żadne twarde dowody. Zaś często przytaczane dokumenty okazały się stuprocentowymi fałszywkami.
Czy wspomnienia nie są wystarczającymi dowodami?
Nie. Należy z nimi postępować ostrożnie i badać kontekst (okoliczności) w jakim je opublikowano. Dotychczasowe nie pozwalają na udowodnienie współpracy Stalina z Ochranką.
Czy okoliczności życiowe przedrewolucyjnego Stalina nie pozwalają na przyjęcie takiej możliwości?
Pozwalają. Ale taka możliwość to jedynie hipoteza analityczna. A nie posiadamy istotnych materiałów, które ją uprawdopodabniają. Nie wystarczy rzucić podejrzenie. Jeszcze należy je udowodnić, a przynajmniej uprawdopodobnić.
Na dziś byłoby to na tyle.
Praca służb i ich agentur nie zmienia się z upływem lat.
Także ta, związana z niszczeniem wszelkich materiałów, które mogłyby wskazywać na współpracę niektórych osób z niektórymi służbami specjalnymi. I to zarówno niszczeniu ich przez same służby, jak i przez te osoby. Walka teczkami trwa cały czas…
Jeśli słuchasz tego podcastu, to już o tym wiesz.
Jeśli masz jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, to zapraszam Cię na dalsze audycje.
Jeśli ich nie masz – to zapraszam Cię tym bardziej.
A ten odcinek zakończę.
I mam ogromną prośbę: polecaj OSS. Okiem Służb Specjalnych wszystkim swoim znajomym. Po tej audycji podeślij link choć jednemu! Opowiedz, proszę, o tym podcaście.
Tylko tak dotrze on do wszystkich zainteresowanych.
A przecież warto!
Kolejna audycja Okiem Służb Specjalnych już za tydzień.
Do usłyszenia.
Szpiegul.pl
Okiem Służb Specjalnych
Cześć!
ZAŁĄCZNIK 01. EZOTREYCZNE KONOTACJE.
Być może zwróciłeś uwagę, iż w swoim liście Spiridowicz napisał: „Gdzieś w opowieściach mieszkańców Kaukazu o Stalinie wskazano, że podejrzewano go tam, w młodości, o zdradę swoich towarzyszy… Gdzieś to było…”.
Wśród tych, z którymi Dżugaszwili przyjaźnił się i studiował w młodości, był przyszły mag, okultysta i twórca tajnych stowarzyszeń Georgij Iwanowicz Gurdżijew, który w swoim ezoterycznym systemie używał elementów buddyzmu tybetańskiego i różnych mistycznych nauk, które powstały w środowisku muzułmańskim (sufizm).
Mocno na wyrost przypisuje mu się również wprowadzenie do naszej zachodniej kultury enneagram, czyli systemu dziewięciu typów osobowości opartego na wykresie dziewięcioramiennej gwiazdy.
W jego czasach porównywano go do hrabiego di Cagliostro, Grigorija Rasputina czy też Heleny Bławatskiej, a w nieco później Jiddu Krishnamurtiego. Istnieje wersja mówiąca o tym, iż to właśnie on pomógł Hitlerowi w wyborze swastyki…
Mała dygresja:
Hitler zaczynał jako malarz, a Stalin jako poeta.
Ciekawe, co?
Stalin urodził się w 1887 roku w mieście Gori. Gurdżijew urodził się w 1885 r. we wsi Gurdżiani. Tak więc początkowo dzieliło ich dwa lata i sto dwadzieścia kilometrów.
W latach 1899–1901 obaj studiowali w Seminarium Teologicznym w Tiflisie (dzisiejszym Tbilisi). Ponadto Dżugaszwili w latach 1900–1901 mieszkał w rodzinie Gurdżijewa (a konkretnie obaj mieszkali przez rok w domu wuja Gurdżijewa). W tym czasie interesował się kwestiami socjalizmu i kosmogonii.
Ponownie ścieżki Stalina i Gurdżijewa skrzyżowały się w latach 1912–1913 w Petersburgu. Pierwszy nadzorował działalność redakcji gazety „Prawda”, a drugi uczył i organizował pierwszą produkcję swojej sztuki „Walka magów”.
Istnieje wersja, w której pod koniec lat trzydziestych ich drogi przecięły się po raz trzeci, kiedy wielki ezoteryk potajemnie odwiedził przywódcę ZSRR na Kremlu.
Dlaczego o tym mówię?
Cóż, dotychczas jakoś nikt nie badał wpływu nauk Gurdżijewa na filozofię życiową Stalina. A coś czuję, że byłoby warto…
ZAŁĄCZNIK 02. LIST EREMINA
Treść listu rzekomo napisanego przez pułkownika Żandarmerii Aleksandra Michajłowicza Eremina do kapitana Aleksieja Fiodorowicza Żelezniakowa:
„Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
Wydział Specjalny
Departament Policji
12 lipca 1913
Nr 2898
Ściśle tajny
Osobiście
Do szefa Departamentu Bezpieczeństwa Jeniseju
A.F. Żelezniakow
[Pieczęć: „Departament Bezpieczeństwa Jeniseju”]
[Pieczęć przychodząca Departamentu Bezpieczeństwa Jeniseju] Вх. Nr 152 z 23 lipca 1913
Drogi Aleksieju Fiodorowiczu!
Josif Wissarionowicz Dżugaszwili – Stalin, który został administracyjnie zesłany do obwodu turuchańskiego, został aresztowany w 1906 roku i przekazał szefowi administracji miasta Tyflis cenne informacje wywiadowcze. W 1908 roku Szef oddziału gwardii w Baku otrzymał szereg informacji od Stalina, a następnie, po przybyciu Stalina do Petersburga, Stalin został agentem Ochranki petersburskiej.
Dzieło Stalina jest precyzyjne, ale fragmentaryczne.
Po wybraniu Stalina do Komitetu Centralnego Partii w Pradze, Stalin po powrocie do Petersburga postawił się w wyraźnej opozycji do rządu i całkowicie zerwał kontakt z Żandarmerią.
Pragnę poinformować, mój drogi panie, o tym, co zostało powiedziane, do osobistych rozważań podczas Pańskich poszukiwań.
Proszę przyjąć wyrazy mojego najwyższego szacunku
Analiza
Po lewej podpis Eremina na liście. Pośrodku znajduje się podpis Eremina wyryty na srebrnym dzbanku, do którego odniósł się Izaak Don Levin, aby udowodnić autentyczność listu. Po prawej zaś podpis Eremina na wniosku urlopowym przechowywanym w archiwum:
Poniżej znajdują się podpisy Eremina: pod listem, na srebrnym dzbanku oraz na różnych dokumentach z archiwów fińskich:
A oto wątpliwości co do autentyczności listu czołowej badaczki Archiwów Państwowych Federacji Rosyjskiej (GARF) Zinaidy Iwanownej Peregudowej (znasz już ją z jednej z audycji podcastu OSS jako autorkę świetnych opracowań o Ochrance):
- list datowany jest na 12 lipca 1913 roku, a pułkownik Eremin nie był już wówczas szefem Wydziału Specjalnego Departamentu Policji, gdyż 11 czerwca 1913 roku został mianowany szefem fińskiego Zarządu Żandarmów. W konsekwencji nie mógł podpisać listu jako naczelnik Wydziału Specjalnego,
- GARF ma dużo dokumentów podpisanych przez Eremina, bardzo charakterystycznych. Badanie grafologiczne jednoznacznie wykazało, że podpis pod „listem Eremina” nie należy do Eremina,
- w lipcu 1913 roku Departament Bezpieczeństwa w Jeniseju nie istniał, był tylko punkt poszukiwań w Jeniseju (tutaj moja wątpliwość: „ochrannicy” różnie określali miejsca swojej służby i ten argument do mnie nie przemawia),
- kapitan Żelezniakow był rzeczywiście szefem punktu poszukiwań Jenisej, ale nie był to Aleksiej Fiodorowicz, lecz Władimir Fiodorowicz,
- od drugiej połowy 1910 roku zamówiono nowe formularze dla Wydziału Specjalnego, gdzie używano innego słowa na określenie „kierownik” (szef),
- stempel narożny listu znacznie różni się od stempla wykonanego typograficznie,
- pismo ma numer wychodzący 2898. Jednak dokument o takim numerze nie mógł opuścić Wydziału Specjalnego, ponieważ każdy z oddziałów Policji miał własny zakres numerów wychodzących. Jednocześnie Wydział Specjalny miał numery zaczynające się od 93 001. A numer 2898 należał do Wydziału I Prac Biurowych.
Ponadto Dżugaszwili przyjął pseudonim Stalin, który w momencie napisania listu dopiero się pojawił i był mało znany w porównaniu z innymi pseudonimami partyjnymi. Ciekawostką jest, że imię i nazwisko oraz patronimika są wskazane jako Józef Wissarionowicz, chociaż zgodnie z zasadami ówczesnej pisowni rosyjskiej należałoby napisać: Jozef Wissarionow.
Podsumowując: w dniu dzisiejszym taki dokument należałoby uznać za tzw. fałszywkę.
NA ZAKOŃCZENIE
Aby niczego nie przegapić przypominam, że…
jeśli interesuje Cię tematyka Bloga:
- czytaj Bloga
- zasubskrybuj Newsletter
- dołącz do grupy na Facebooku
- obserwuj stronę Bloga na Facebooku
- obserwuj Instagram
- zaglądaj na YouTube
- słuchaj Podcastu
- zostań PATRONEM!
A tymczasem…
Do zaczytania!
O KIM I O CZYM NAPISAŁEM W ARTYKULE
- OSOBY:
- JÓZEF STALIN (Wasilij, Wasiljew, Dżugaszwili, Iwanowicz, Koba, Melikantys, Nejradze, Soso, Totomiants)
- SIERGIEJ WASILIEWICZ ZUBATOW
- ALEKSANDER IWANOWICZ SPIRIDOWICZ
- ALEKSANDER MICHAŁJOWICZ ORŁOW (LEJBA [LEW] ŁAZAREWICZ FELDBIN)
- I.P. TOWSTUK
- STEIN
- ROMAN WACŁAWOWICZ MALINOWSKI
- ISAAC DON LEVIN
- MICHAIŁ MIKOŁAJOWICZ TUCHACZEWSKI
- ZINOWIJ BORISOWICZ (BORUCHOWICZ) KACNELSON
- GIENRICH GRIGORIEWICZ JAGODA
- WALTER SCHELLENBERG
- GEORGIJ IWANOWICZ GURDŻIJEW
- INNE:
- OCHRANKA (OCHRANA, WYDZIAŁ BEZPIECZEŃSTWA, OCHRANNICY)
- DEPO (DEPARTAMENT POLICJI)
- KORPUS ŻANDARMÓW
- TAJNI WSPÓŁPRACOWNICY (OBSERWACJA WEWNĘTRZNA OCHRANKI, TAJNI AGENCI)
- REWOLUCJONIŚCI (SOCJALIŚCI – REWOLUCJONIŚCI, SOCJALDEMOKRACI: MIENSZEWICY, BOLSZEWICY, TROCKIŚCI)
- REWOLUCJA 1905 ROKU
- REWOLUCJA PAŹDZIERNIKOWA
- NKWD – OGPU
- GESTAPO
- ENNEAGRAM
- OSOBY:
ARTYKUŁY O PODOBNEJ TEMATYCE
- OSS 001. AZEF PODWÓJNIE POTRÓJNY.
- OSS 002. AZEFOWE ARCHEO.
- OSS 003. JAK OCHRANKA PRACOWAŁA.
- OSS 004. OKÓLNIKI OCHRANKI.
- OSS 005. AWANTURY ZAGRANICZNEJ AGENTURY.
- OSS 006. AKTA PARYSKIEJ OCHRANKI.
- OSS 007. EUROPEJSKIE KORZENIE.
- OSS 008. TAJEMNICE SHERLOCKA.
- OSS 009. SZKOŁY OCHRANKI.
- OSS 010. DZIEŃ Z ŻYCIA OCHRANNIKA.
- OSS 012. KOMISJA OCHRANKI.
- OSS 013. CARSKIE WYWIADY.
- OSS 017. MIĘSO ŻERCA.
- OSS 021. OKIEM GENERAŁA.
- OSS 022. ŻANDARMSKIE ECHA.
- OSS 025. PRZEDWOJNA ŚWIATOWA.
- OSS 026. JAPOŃSKA KONSPIRA.
Piotr Herman
Serdecznie Cię witam!!! I przy okazji: Tak, to ja jestem na tym zdjęciu 😉 Piszę o służbach mniej lub bardziej tajnych, gdyż doskonale rozumiem ich specyfikę. Tak się bowiem składa, że zanim zostałem szkoleniowcem Wywiadu Bezpieczeństwa Biznesu CSI (Corporate Security Intelligence) byłem oficerem polskich służb specjalnych. A obecnie przekazuję praktyczną wiedzę i umiejętności niezbędne dla biznesowych: researcherów (czyli wywiadowców), analityków (i to nie tylko wywiadowczych), bezpieczników (czyli wszelakich specjalistów ds. bezpieczeństwa) oraz strategów biznesowych (co oznacza również menadżerów i kierowników różnego autoramentu, a także top managementu). I na tym zarabiam. A Blog i podcasting to moje prezenty dla Ciebie 😎