OSS 055. Inwigilacja i Ochrona

Zapraszam na najnowszy odcinek podcastu OSS. Okiem Służb Specjalnych typu Standard, w którym opowiadam o o tym, jak II RP najpierw inwigilowała obywatela Piłsudskiego, a następnie w jaki sposób ochraniała Marszałka ? A przy tej okazji sporo opowiem o organizacji ochrony VIP-ów w II Rzeczpospolitej. Wiedza ta nadal pozostaje aktualna ?

Zero teorii, sama praktyka…

Ostrzeżenie:

Czytasz o tym, co naprawdę wydarzyło się w przeszłości. Wszelkie podobieństwo do aktualnych wydarzeń oraz postaci współczesnych jest całkowicie przypadkowe (i niezamierzone)!

Ponadto w tym odcinku podcastu OSS. Okiem Służb Specjalnych używam słów, które mają jedynie charakter opisowy (poznawczy). W żadnym wypadku nie traktuj ich jako pojęcia wartościujące (które z natury rzeczy niosą ze sobą ładunek emocjonalny)!

Miłego słuchania. Lub czytania (transkrypcji) ?

Zaś jeśli jeszcze nie wiesz kim jestem, to przeczytasz o mnie zarówno na Blogu, jak i na LinkedIn.

A TERAZ PO KOLEI

Albo ściągnij i posłuchaj...

TRANSKRYPCJA

OSS. Okiem Służb Specjalnych

Zaprasza: Piotr Herman

Czyli ja. A to jest podcast dla chcących zrozumieć świat mniej lub bardziej tajnych służb. Zaś ja znam się na nich, gdyż sam byłem oficerem polskich służb specjalnych, a obecnie szkolę profesjonalistów wywiadu i bezpieczeństwa biznesu CSI (czyli Corporate Security Intelligence).

Serdecznie zapraszam!

Szpiegul.pl

Cześć!

INWIGILACJA I OCHRONA

Serdecznie witam Cię w najnowszym odcinku. Nadal dzieje się ostatnio w świecie dalszym, a przede wszystkim bliższym Polsce. I ja dziś postanowiłem opowiedzieć o kwestiach bezpieczeństwa, ale wszystko ubrałem w historyczny anturaż. Warto więc wsłuchać się, aby samemu ocenić co i jak.

A tematyka dzisiejszego odcinka jest niezmiernie ciekawa!

Opowiem bowiem o inwigilacji Józefa Piłsudskiego przez polskie służby specjalne oraz o organizacji ochrony VIPów w II Rzeczpospolitej. Także Marszałka…

Co oznacza, że ogrom wiedzy (wciąż praktycznej) przed nami… Zaczynamy!

INWIGILACJA MARSZAŁKA

W tej części skorzystam z artykułu napisanego przez Zbigniewa Zaporowskiego pt. „Inwigilacja Józefa Piłsudskiego„, który opublikowany został w periodyku „Res Historica” Nr 8 z 1999 roku (tytuł tego tomu to „Józef Piłsudski i piłsudczycy”).

Na początek przyjmijmy, że inwigilacja to systematyczne, niejawne śledzenie konkretnej osoby (inwigilowanej). Śledzenie bezpośrednie i pośrednie. Co do zasady, celem inwigilacji jest niedopuszczenie do popełnienia przestępstwa przez osobę inwigilowaną oraz ustalenie czy osoba inwigilowana popełniła przestępstwo.

3 lipca 1923 roku Piłsudski stał się osobą prywatną. Zrzekł się bowiem wszelkich publicznych funkcji. Rządzący wiedzieli jednak, że mają problem – zresztą nie mylili się, bo nadszedł majowy przewrót i powrót Marszałka do rządzenia.

Ale do maja 1926 roku był osobą prywatną.

Mieszkał wraz z rodziną w Sulejówku i stamtąd śledził wydarzenia rozgrywające się w kraju. O sprawach publicznych raczej się nie wypowiadał, za to dużo pisał. I dawał odczyty, przedstawiając swój punkt widzenia na wydarzenia z okresu, gdy był Naczelnikiem Państwa oraz Naczelnym Wodzem.

Stanowiło to jedyne jego źródło utrzymania.

I w tym czasie objęto go inwigilacją.

Był on bowiem groźnym przeciwnikiem dla układu politycznego, jaki ukształtował się w Polsce w latach 1923-1926. Jego popularność w społeczeństwie i w wojsku była tak wielka, że rządzący establishment robił wszystko, aby zamknąć mu drogę do powrotu na scenę polityczną. Z tego właśnie powodu podjęto kampanię nienawiści przeciwko Marszałkowi. Starano się go przestawić społeczeństwu jako człowieka przegranego, o nikłych dla Polski zasługach.

A inwigilację prowadziło zarówno wojsko, jak i policja.

Zważ, proszę, że był on najwyższym rangą wojskowym. Jakiekolwiek szpiegowanie go nie należało dla wojskowych do najprzyjemniejszych zadań. Tym bardziej, że sprawa inwigilacji Marszałka przez Oddział II Sztabu Generalnego wyszła na jaw już jesienią 1923 roku. Wtedy to por. Stanisław Błoński zameldował swojemu zwierzchnikowi, że jego bezpośredni przełożony mjr Eugeniusz Pieczonka nakazał mu zorganizowanie zespołu śledzącego Marszałka zarówno w Sulejówku, jak i w innych miejscach, a także podsłuchiwania jego rozmów telefonicznych.

Wybuchł skandal.

I Błoński został postawiony przed sądem pod zarzutem złożenia fałszywego meldunku. Jednak powołany w charakterze świadka Piłsudski potwierdził rewelacje Błońskiego. Cóż, będąc doświadczonym konspiratorem szybko zorientował się w sytuacji. A wówczas prokurator wycofał zarzut przeciw por. Błońskiemu – tym samym potwierdzając jego meldunek. 

Natomiast stosowanie inwigilacji przez policję polityczną (czyli tzw. Defę – już o niej mówiłem w innym odcinku OSS) można zaobserwować podczas uroczystości 10 rocznicy Czynu Legionowego i III Walnego Zjazdu Legionistów Polskich. Odbyły się one w dniach 9-10 sierpnia 1924 roku w Lublinie. W tym czasie miejscowa Ekspozytura Policji Politycznej prowadziła wzmożone działania, starając się ustalić tożsamość osób kontaktujących się z Piłsudskim oraz treść ich rozmów.

Działania te zostały udokumentowane w raportach starszego posterunkowego służby śledczej Wacława Raczyńskiego z lipca-sierpnia 1924 roku. Ponadto istnieje pochodzący z grudnia tegoż roku raport agenta-informatora Raczyńskiego.

Dokumenty te przechowywane są w Archiwum Państwowym w Lublinie w zespole Ekspozytura Policji Politycznej pod sygnaturą 2. A można się również z nimi zapoznać w artykule Zbigniewa Zaporowskiego.

Rewelacją jest raport, w którym opisana jest wizyta u Piłsudskiego w hotelu polityków w sprawie Konfederacji Pracy. Wszystkie dokumenty zostały opracowane, niemal wiernie przepisane na maszynie i opatrzone klauzulą „Ściśle tajne”. Następnie skierowano je do Kierownika Oddziału Informacji wojewody lubelskiego (ten raport jest również dostępny) oraz do rąk własnych Naczelnika Okręgowego Urzędu Policji Politycznej w Lublinie. Wszystkie je podpisał „Kierownik Agentury„.

Warto zaznaczyć, że raporty te nie są znane w literaturze historycznej.

OCHRONA VIP

W tej części odcinka skorzystam:

  • zarówno z artykułu napisanego przez Piotra Marszałka pt. „Prawne podstawy organizacji ochrony VIP-ów w II Rzeczypospolitej„, który opublikowany został w periodyku „Studia Lubuskie” Nr V z 2009 roku, oraz
  • wspomnień Mieczysława Lepeckiego, opublikowanych w opublikowanej książce pt. „Pamiętnik adiutanta Marszałka Piłsudskiego”.

Zapewnienie bezpieczeństwa najważniejszym osobom w państwie, określanym skrótowo VIP, od zawsze należało do istotnych zadań instytucji publicznych odpowiedzialnych za ochronę ładu i porządku publicznego.

W dawnej Polsce obowiązki związane z ochroną króla powierzono marszałkowi wielkiemu koronnemu, dysponującemu strażą marszałkowską. Z czasem zaś zaczęły wykształcać się profesjonalne formacje ochronne.

W odrodzonej II RP nie od razu utworzono specjalną formację mającą za zadanie ochronę bezpieczeństwa osób pełniących najwyższe funkcje państwowe. I to pomimo kilku nieudanych zamachów na Piłsudskiego w pierwszych latach niepodległości.

W razie potrzeby po prostu korzystano z pomocy formacji policyjnych lub oddziału wojska z garnizonu, w którym przebywała głowa państwa lub inna osobistość. Wystawiano wówczas szwadron ochronny.

W Warszawie wojsko ochraniało też budynki rządowe.

W lipcu 1919 roku powołano jednolitą dla całego kraju formację policyjną. Przejęła ona obowiązki ochrony najważniejszych osób w państwie, siedzib instytucji publicznych, a także przedstawicielstw państw obcych.

Nie stworzono jednak w jej ramach wydzielonego zespołu, którego zadaniem byłoby zapewnienie ochrony VIP-om.

A 16 grudnia 1922 roku zabity został prezydent Gabriel Narutowicz.

To zabójstwo zmieniło sytuację.

Minister spraw wewnętrznych (a jednocześnie pełniący wówczas funkcję premiera, gen. Władysław Sikorski) zwolnił szereg osób uznanych za winnych zaniedbań. Podjęto również działania zmierzające do formalnego uregulowania kwestii ochrony najważniejszych osób w państwie.

Likwidacji uległ Wydział IV D Komendy Głównej Policji Państwowej i podległe mu struktury w komendach terenowych, który w latach 1919–1923 pełnił funkcje policji politycznej odpowiedzialnej za inwigilację środowisk antypaństwowych. I utworzono Służbę Informacyjną, pełniącą funkcję kontrwywiadu, podległą organom administracji państwowej.

A 16 czerwca 1924 roku ukazały się przepisy o organizacji Policji Politycznej, która zastąpiła dotychczasową Służbę Informacyjną.

Do jej podstawowych zadań należało:

  • zbieranie materiałów w zakresie bezpieczeństwa politycznego na podległym terenie,
  • gromadzenie informacji osobowych o przestępcach politycznych,
  • prowadzenie statystyki i ewidencji przestępstw politycznych oraz
  • koordynowanie działalności organów politycznych na określonym terenie.

W ramach dokonanych zmian organizacyjnych utworzono Okręgowy Urząd Policji Politycznej w mieście stołecznym Warszawa. I to ta struktura stała się odpowiedzialna za ochronę osoby prezydenta Rzeczypospolitej.

STOPNIE OCHRONY

29 lipca 1924 r. minister spraw wewnętrznych Zygmunt Hübner podpisał instrukcję zawierającą zasady, według których należało organizować ochronę prezydenta Rzeczypospolitej, wysokich funkcjonariuszy państwowych oraz obcych głów państw przyjeżdżających do Polski.

Dokument ten określał cztery stopnie ochrony.

Stopień pierwszy

…ochrony przewidywał najszerszy zakres ochrony – obejmował ścisłą ochronę trasy przejazdu koleją, dróg pieszych i kołowych, teren przejazdu oraz ochronę osobistą. W przypadku, gdy osoba chroniona podróżowała koleją całą trasę należało dokładnie sprawdzić, a jej ochrona rozpoczynała się na 6 godzin przed przejazdem VIP-a. Zabezpieczenie stanowiły posterunki stałe oraz patrole piesze i konne wystawiane przez policję miejsca, przez które przejeżdżała osoba chroniona, ustawione w odległości 1 kilometra jeden od drugiego. Ochronie podlegały przejazdy, mosty, zwrotnice, dworce kolejowe i składy opałowe, z których zaopatrywano parowozy ciągnące skład.

Zabezpieczenie mostów polegało na dokładnym sprawdzeniu obiektu i wystawieniu wart u wlotu i wylotu. Peron, a także część dworca, z których miała korzystać osoba chroniona, należało opróżnić z pasażerów, a dostęp do tych miejsc mógł nastąpić jedynie na podstawie specjalnych przepustek.

Dokładnemu sprawdzeniu podlegały także drogi kołowe, wodne i piesze. Po sprawdzeniu chronione były przez posterunki i patrole.

Ochrona miejsca zamieszkania osoby chronionej, a także inne budynki i lokale, w których miała przebywać, chronione były trzema kordonami:

  • pierwszy z nich, znajdujący się najbliżej VIP-a, tworzyła brygada ochronna,
  • drugi wywiadowcy z Policji Politycznej,
  • a trzeci policjanci i żandarmi.

Przy przejmowaniu budynku lub lokalu do ochrony podlegał on szczegółowej kontroli. Badaniu poddawano także urządzenia wodociągowe, kanalizacyjne, gazowe i elektryczne.

Podobnie postępowano z sąsiednimi obiektami.

Selekcji podlegały osoby, które miały pełnić służbę w otoczeniu osoby ochranianej. Personel osobisty VIP-a należało wyposażyć w specjalne legitymacje, a listę z nazwiskami przekazywano władzom administracyjnym I stopnia.

Podobne legitymacje otrzymywali funkcjonariusz e służby bezpieczeństwa, brygady ochronnej i personel kolejowy jednorazowo do każdego zadania.

Bezpośrednią osobistą odpowiedzialność za organizację ochrony VIP-a ponosił naczelnik Wydziału V Komendy Głównej Policji Państwowej lub delegowany przez niego wysoki urzędnik Policji Politycznej, którzy mieli towarzyszyć osobie ochranianej.

Stopień drugi…

…ochrony przewidywał mniejszą restrykcyjność przy organizacji zabezpieczeń. Na trasie przejazdu pociągu służbę pełniły tylko patrole piesze i konne, w kolumnie wiozącej VIP-a był już tylko jeden samochód z funkcjonariuszami brygady ochronnej. Drogi miały być patrolowane w zależności od lokalnych warunków bezpieczeństwa. W pozostałym zakresie obowiązywały zasady określone w stopniu pierwszym.

Stopień trzeci…

…ochrony ograniczał się do nadzoru nad mostami i stacjami, na których zatrzymywał się pociąg oraz zapewnienia ochrony osobistej. Patrole policyjne na trasie przejazdu zabezpieczały przejazd tylko na odcinkach, które z punktu widzenia lokalnych warunków nasuwały wątpliwości w zakresie bezpieczeństwa. Mniejsze zabezpieczenia stosowane były też przy przejeździe kolumny.

Ochrona miejsc zamieszkania i pobytu VIP-a podlegały „oględnej” rewizji i strzeżone były przez posterunki w liczbie uwarunkowanej lokalnym stanem bezpieczeństwa.

Stopień czwarty…

…ochrony przewidywał wyłącznie ochronę osobistą, polegającą na odpowiedniej liczbie wywiadowców towarzyszących osobie chronionej w czasie np. przejazdów, spacerów. Do obowiązków ochrony należało zabezpieczanie lokali, w których VIP przebywał, mieszkał lub pracował.

Sprawdzeniu podlegały osoby mieszkające w tych miejscach oraz przychodzące. W takich sytuacjach członkowie ochrony osobistej występowali jako np. pomocnicy szoferów, lokaje.

BRYGADA OCHRONNA

O zastosowaniu rodzaju stopnia ochrony w konkretnym wypadku decydował Departament Bezpieczeństwa MSW na wniosek naczelnika Wydziału V Komendy Głównej Policji Państwowej, wydając stosowne zarządzenia władzom administracyjnym II instancji.

Podczas uroczystości z udziałem korpusu dyplomatycznego z funkcjonariuszami ochrony współpracowali urzędnicy z MSZ lub Kancelarii Cywilnej prezydenta.

W przypadku wizyt głów obcych państw Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, w porozumieniu z Ministerstwem Spraw Zagranicznych dokonywało kontroli osób przyjeżdżających z tych krajów na podstawie wykazów sporządzonych przez placówki konsularne na podstawie wydanych paszportów i wiz.

Za bezpieczeństwo osoby prezydenta Rzeczypospolitej odpowiedzialna była Brygada Ochronna, powołana przy Okręgowym Urzędzie Policji Politycznej na miasto Warszawę przez komisarza rządowego. Jej utworzenie nastąpiło, jeszcze przed wydaniem Instrukcji ochronnej, na podstawie zarządzenia resortu spraw wewnętrznych z dnia 30 maja 1924 roku.

Dwa tygodnie później wydano szczegółowe zarządzenia określające cele i sposoby działania Brygady. Podstawowym jej zadaniem była ochrona prezydenta na terenie Warszawy oraz w miejscach będących celem podróży głowy państwa. Funkcjonariusze Brygady, w porozumieniu z odpowiednimi władzami kolejowymi, mieli obowiązek zbadania pociągu przed jego odejściem ze stolicy i w drodze powrotnej, dozorowania podczas postoju, obserwacji składów węgla. Zadania każdemu funkcjonariuszowi przydzielał szef Brygady. Ochrona prezydenta musiała pozostawać w kontakcie z miejscowymi jednostkami ochronnymi, gdyż przybywając na ich teren przechodziła pod ich rozkazy i zarządzenia.

Obok ogólnych zasad zawartych w Instrukcji obowiązywały bardziej szczegółowe regulacje, określające organizację ochrony prezydenta Rzeczypospolitej w miejscach najczęściej przez niego odwiedzanych. Należały do nich:

  • Belweder, w owym czasie główna siedziba głowy państwa,
  • Zamek Królewski oraz
  • Łazienki.

Uregulowano również sposób postępowania przy wyjazdach do różnych miejsc publicznych w stolicy i poza nią. W Belwederze, tuż przy wejściu, urządzona została poczekalnia, w której całodobowy dyżur pełnili funkcjonariusze Brygady. Mieli oni obowiązek przyjąć każdego interesanta, wylegitymować go i spisać jego dane osobowe, a następnie skierować do właściwego urzędnika.

Osobom takim wydawano specjalne przepustki. W przypadku stwierdzenia, że przybywający goście zachowują się podejrzanie, lub zdradzają jakąś chorobę umysłową należało usunąć ich z pałacu. Dyżurujący funkcjonariusze musieli utrzymywać stały kontakt z szefem Brygady i informować go o przebiegu służby.

Podczas wizyt prezydenta w instytucjach publicznych na terenie Warszawy funkcjonariusze dokonywali uprzednich oględzin odwiedzanego miejsca.

Szczególną uwagę musieli zwracać na pomieszczenia, szatnię, oświetlenie i lokale przylegające. Gdy w danym miejscu znajdowała się znaczna liczba ludzi (np. kino, teatr, wernisaże), wówczas wśród widzów znajdowała się także odpowiednia liczba funkcjonariuszy Brygady Ochronnej.

Podczas wyjazdów poza Warszawę funkcjonariusze udawali się na miejsce pobytu prezydenta z kilkudniowym wyprzedzeniem.

Wkrótce okazało się, że Instrukcja, ramowo określająca zasady ochrony VIP-ów, była niewystarczająca. Dlatego też była stale uzupełniana. Już kilka miesięcy po jej wprowadzeniu, Instrukcja ochronna została uzupełniona o zasady zapewnienia bezpieczeństwa osobom wymagającym szczególnej ochrony na terenach podległych władzom wojskowym. W kolejnych uzupełnieniach, w postaci tajnych okólników, uszczegóławiano postępowania podczas ochrony VIPów.

NOWA INSTRUKCJA

Stosunkowo często zwracano uwagę, że zbyt restrykcyjne wykonywanie poleceń zawartych w instrukcji powoduje szereg trudności natury technicznej. Sugerowano zatem, aby traktowano je „jako wskazówki, co do sposobu wykonywania służby ochronnej, zastosowanie których w praktyce należy uzależniać od lokalnych warunków”.

Dlaczego?

A na przykład dlatego, że ścisłe wykonywanie instrukcji i okólników w większych miastach, spowodowałoby, że dla obserwacji osób zgromadzonych na trasie przejazdu osoby chronionej należałoby zgromadzić cały aparat policyjny jakim dysponuje województwo.

Instrukcja, mimo poprawek, była oceniana jako niedoskonała. Dlatego też pod koniec kwietnia 1929 roku przystąpiono do prac nad jej zmianą. Ale nowe instrukcje zostały zatwierdzone przez ministra spraw wewnętrznych Mariana Zyndrama-Kościałkowskiego dopiero 1 sierpnia 1934 roku.

Przy konstruowaniu przepisów nowej Instrukcji odstąpiono od dotychczasowych rozwiązań. Organizacji ochrony nie uzależniano od stopnia niebezpieczeństwa jakie może zagrażać osobie chronionej, ale od konkretnego miejsca, w którym może znaleźć się VIP. Cały dokument składał się z czterech części omawiających kolejno kwestie o charakterze ogólnym, zasady ochrony prezydenta Rzeczypospolitej, zasady ochrony na terenie państwa oraz zasady organizacji służby ochronnej na obszarze m. st. Warszawy.

Struktura dokumentu wskazuje, że Kancelaria Cywilna prezydenta miała istotny udział w jego tworzeniu.

Istotą ochrony było zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa ochranianym osobom. Natomiast jej celem było zabezpieczenie przed ewentualnymi zamachami na życie i zdrowie najważniejszych osób w państwie oraz przeciwdziałanie zakłóceniom spokoju i porządku w miejscach, w których przebywali.

Służba ochronna miała charakter zapobiegawczy, stąd wszelkie dochodzenia oraz ściganie przestępstw w czasie pełnienia tej służby nie należały do organów ochronnych, a do właściwych organów bezpieczeństwa.

Do czynności ochronnych należało:

  • stałe czuwanie nad osobą ochranianą i jej najbliższym otoczeniem,
  • kontrolowanie doboru otoczenia, służby i pracowników, dostępu osób postronnych, rzeczy, przesyłek, potraw przeznaczonych dla osoby chronionej oraz
  • zabezpieczanie miejsc zamieszkania, pobytu, trasy przejść i przejazdów, środków lokomocji i urządzeń technicznych.

Ochronie podlegali:

  • prezydent Rzeczypospolitej,
  • przedstawiciele państw obcych przebywający na terytorium państwa polskiego oraz
  • inne osoby, co do których odpowiednie władze zarządziły ochronę.

Władzami tymi byli:

  • minister spraw wewnętrznych,
  • minister spraw wojskowych, w odniesieniu do obszarów będących pod administracją wojska,
  • wojewodowie, w tym i komisarz rządu m. st. Warszawy,
  • dowódcy okręgów korpusów, w zakresie swojej kompetencji,
  • szef Gabinetu Wojskowego prezydenta w odniesieniu do wnętrza rezydencji głowy państwa oraz w przypadku podróży nieoficjalnych, prywatnych oraz wystąpień prezydenta.

Odpowiedzialność za bezpieczeństwo osób ochranianych spoczywała na:

  • wojewodach i komisarzu rządu m. st. Warszawy,
  • dowódcach okręgów korpusów,
  • szefie Gabinetu Wojskowego prezydenta oraz na
  • kierownikach służby ochronnej, w tym na dowódcy Oddziału Zamkowego lub Ochronnego.

Do ich obowiązków należało:

  • wydanie właściwych zarządzeń,
  • należyte zorganizowanie ochrony,
  • odpowiedni dobór szefa ochrony,
  • wyposażenie w środki lokomocji oraz
  • nadzór nad czynnościami wykonawczymi.

Wykonywanie ochrony należało do:

  • Oddziału Zamkowego,
  • właściwych terytorialnie organów Policji Państwowej i Żandarmerii Wojskowej,
  • specjalnych oddziałów ochronnych policji i żandarmerii oraz
  • oddziałów i jednostek wojskowych wyznaczonych przez właściwych dowódców okręgów korpusów.

W nowej Instrukcji rozróżniono już tylko dwa rodzaje ochrony: zwykłą i obostrzoną.

Zasadniczym rodzajem była ochrona zwykła, którą należało prowadzić w sposób niekrępujący dla osoby chronionej. Powinna być organizowana na podstawie stałych planów i uwzględniać przepisy protokołu dyplomatycznego i przyjęte zwyczaje.

Ochrona obostrzona polegała na użyciu środków nadzwyczajnych, w zależności od istniejącej sytuacji.

Do środków nadzwyczajnych zaliczono:

  • wzmocnienie organów ochrony oraz ich środków technicznych,
  • nadzór, kontrolę i większe ograniczenie przy dostępie do pomieszczeń i osób chronionych,
  • szersze zastosowanie ochrony konfidencjonalnej,
  • wzmocnienie wart, posterunków i świty organami bezpieczeństwa,
  • ograniczenie lub całkowite zamknięcie ruchu ludności oraz wydawanie specjalnych zarządzeń porządkowo-policyjnych.

Służbę ochronną podzielono na dwie strefy:

  • wewnętrzną stałą lub doraźną, określaną też mianem służby bliższej oraz
  • zewnętrzną, określaną mianem służby dalszej.

Służba w strefie wewnętrznej polegała na zapewnieniu bezpieczeństwa bezpośrednio osobie ochranianej i najbliższemu otoczeniu. Funkcjonariusze wykonujący tę służbę znajdowali się w bezpośredniej styczności z VIP-em, wchodzili w skład jego świty, a nawet występowali jako osobista służba, dokonując m.in. ostatniej kontroli miejsca spoczynku osoby ochranianej.

Do wydawania zarządzeń upoważniony był dowódca Oddziału Zamkowego lub Ochronnego.

Działania w sferze wewnętrznej mogły być wzmacniane przez policję i żandarmerię wojskową.

W strefie zewnętrznej służba polegała na zapewnieniu możliwości funkcjonowania służbie ochronnej strefy wewnętrznej. Zadania w tej strefie wykonywały cywilne i wojskowe służby bezpieczeństwa.

Za stworzenie planu ochrony w tej strefie odpowiedzialny był wojewoda, komisarz rządu m. st. Warszawy oraz dowódcy okręgów korpusu stosownie do ich właściwości miejscowej.

Szczegóły każdego rodzaju ochrony zostały określone w późniejszym okresie w ramowych instrukcjach stanowiących załącznik do przedmiotowej Instrukcji.

Ochronę na obszarze stolicy zapewniano przede wszystkim:

  • prezydentowi Rzeczypospolitej,
  • marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu,
  • premierowi,
  • ministrom,
  • głowom państw obcych,
  • członkom rodzin panujących,
  • członkom rządów państw obcych oraz
  • przedstawicielom dyplomatycznym czasowo lub stale przebywającym w Warszawie.

Inne osoby zajmujące wysokie stanowiska w służbie państwowej mogły korzystać z ochrony, na podstawie stosownego zarządzenia ministra spraw wewnętrznych… ale jedynie wówczas, gdy zaistniało zagrożenie ich bezpieczeństwa osobistego z racji zajmowanych stanowisk.

Ochroną obostrzoną objęto:

  • prezydenta,
  • marszałka Piłsudskiego,
  • premiera oraz ministrów:
    • spraw wewnętrznych,
    • spraw zagranicznych oraz
    • sprawiedliwości.

Ochroną zwykłą objęto ministrów:

  • przemysłu i handlu,
  • rolnictwa i reform rolnych,
  • wyznań religijnych i oświecenia publicznego,
  • komunikacji,
  • poczt i telegrafów,
  • taką formą ochrony obejmowano również byłych premierów.

Dla wykonywania zadań ochronnych komisarz rządu wydzielił ze składu Urzędu Śledczego m. Warszawy specjalną Brygadę Ochronną, oznaczoną rzymską cyfrą IV. On też określał regulaminy wewnętrzne Brygady. Na jej czele stanął oficer służby śledczej, powoływany przez komendanta Policji Państwowej m. st. Warszawy, za zgodą komisarza rządowego.

Brygada składała się ze 135 funkcjonariuszy służb śledczych, w tym 3 oficerów, 6 starszych przodowników, 8 przodowników, 30 starszych posterunkowych i 88 posterunkowych.

Brygadę wyposażono w duży sześcioosobowy samochód osobowy oraz dwa motocykle dwuosobowe. Na działalność Brygady IV Ochronnej wydzielono specjalne środki finansowe.

Brygada dzieliła się organizacyjnie na sekcje i grupy przydzielane dla poszczególnych osób podlegających ochronie, dla ochrony obiektów oraz rezerwę konieczną dla doraźnej służby ochronnej.

Ze składu Brygady wydzielono w 1928 r. specjalną Sekcję Zamkową, która pozostawała w dyspozycji szefa Gabinetu Wojskowego prezydenta Rzeczypospolitej, w zakresie służby ochronnej w obrębie stałej strefy wewnętrznej Zamku Królewskiego.

Wojewodowie byli odpowiedzialni za organizację ochrony na obszarze województwa i otrzymywali raporty od służb działających na ich terenie.

DOSKONALENIE

W poszczególnych ministerstwach mianowano specjalnych urzędników, którzy odpowiadali za utrzymywanie ścisłego kontaktu z naczelnikiem Wydziału Bezpieczeństwa w Komisariacie Rządu. Do ich zadań należało regulowanie i załatwianie wszelkich spraw ochronnych dotyczących danego ministerstwa.

W Komisariacie Rządu powołano specjalnego urzędnika, do obowiązków którego należało koncentrowanie wszelkich informacji dotyczących poszczególnych fragmentów i całości służby ochronnej, opracowywanie sprawozdań i formułowanie wniosków dla władz zwierzchnich oraz projektów zarządzeń w sprawach dotyczących organizacji ochrony, utrzymywanie stałej współpracy z wszelkimi podmiotami odpowiedzialnymi za ochronę, określanie stref ochronnych dla konkretnych przypadków zgodnie z zasadami wynikającymi z Instrukcji ochronnej MSW, wydawanie doraźnych zarządzeń Brygadzie IV Ochronnej, koordynowanie współdziałania policyjnej służby śledczej i policji mundurowej z Brygadą Ochronną w zakresie ochrony, przedstawianie wniosków związanych z obsadą personalną w Brygadzie.

Czyniono starania, aby podnosić sprawność i skuteczność funkcjonariuszy służących w IV Brygadzie Ochronnej. Na zwierzchników policyjnych nałożono obowiązek organizowania kursów strzeleckich, z programem nauki strzelania z rewolweru niezwłocznie i w każdej sytuacji wymagającej interwencji, kursów sportowych i wychowania fizycznego, dla wyrobienia u funkcjonariuszy tężyzny i sprawności fizycznej, umożliwiającej posiłkowanie się różnymi chwytami dla unieruchamiania osób w terenie, wąskich przejściach, lokalach i w tłumie, kursów praktycznego stosowania metod przeciwdziałania usiłowaniom przeprowadzania zamachów, zaznajamiania się z różnymi wariantami zamachów oraz historią zamachów już dokonanych w kraju i za granicą, kursów terenoznawstwa, pozwalających szczegółowo zaznajamiać funkcjonariuszy z poszczególnymi obiektami i terenem podlegającymi ochronie, kursów jazdy umożliwiających funkcjonariuszom poznanie ruchu kołowego jako sprzymierzeńca ochrony i jako jej zagrożenie. Skuteczność działania miało zapewnić gromadzenie materiałów szkoleniowych, a także kartotek z informacjami o osobach, faktach, dokumentach i innych danych dotyczących ważniejszych działaczy wywrotowych i zamachowców w kraju.

Wszystkie urzędy odpowiedzialne za ochronę miały obowiązek gromadzenia własnych informacji i wymiany ich między sobą. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odpowiedzialne było za zorganizowanie takiej wymiany informacji z innymi państwami.

Służba w brygadach ochronnych nie należała do łatwych.

Brakowało odpowiedniego wyposażenia i środków. Pracy nie ułatwiały funkcjonariuszom ochraniane osoby. Doszło do tego, że minister spraw wewnętrznych Bronisław Pieracki zwrócił się w lipcu 1933 r. do premiera, aby wydał wszystkim ministrom zarządzenie zobowiązujące ich do informowania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o wszelkich planowanych oficjalnych i nieoficjalnych wyjazdach do województw wschodnich Rzeczypospolitej. Zarządzenie miało dotyczyć w szczególności województw: białostockiego, wileńskiego, nowogródzkiego, poleskiego, wołyńskiego, stanisławowskiego, tarnopolskiego i lwowskiego.

Inicjatywa ministra Pierackiego związana była ze wzrostem nastrojów antypolskich wśród miejscowej ludności i aktywnością grup terrorystycznych.

Co ciekawe, sam minister nie był skłonny do korzystania z ochrony osobistej, w wyniku czego w dniu 15 czerwca 1934 r. przed wejściem do warszawskiego Klubu Towarzyskiego na ulicy Foksal, padł ofiarą zamachu ze strony Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.

Funkcjonariusze brygad ochronnych dysponowali co prawda nowoczesnym uzbrojeniem (były to głównie pistolety Browning HP), nie sprawdzały się one jednak w służbie ochronnej. Głównie ze względu na ryzyko spowodowania przypadkowego strzału kulą załadowaną do lufy. A obowiązek noszenia nabitej i odbezpieczonej broni mieli wszyscy funkcjonariusze na służbie.

Znacznie bezpieczniejszy pod tym względem był pistolet systemu Walther, ale tych Brygada IV Ochronna posiadała niewiele sztuk.

Zwrócę twoją uwagę na pewien znamienny fakt. Otóż funkcjonariusze pełniący tę samą służbę, często podlegli różnym resortom, skutkiem czego byli różnie uposażeni.

OCHRONA MARSZAŁKA

Z warszawskiego Urzędu Śledczego wydzielono specjalną Brygadę Ochronną oznaczoną rzymską cyfrą XI, której zadaniem była ochrona osoby marszałka Piłsudskiego. W sprawach wykonywanych zadań ochronnych podlegała ona właściwym władzom wojskowym. Natomiast w zakresie wyszkolenia, zaopatrzenia i odpowiedzialności dyscyplinarnej funkcjonariusze podlegali naczelnikowi Urzędu Śledczego. Za dobór personalny i stan osobowy Brygady odpowiedzialny był naczelnik Wydziału Bezpieczeństwa w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.

A oto jak wspominał kwestie ochrony Marszałka Piłsudskiego jego adiutant:

„Gdy obejmowałem służbę adiutanta, Marszałek posiadał biuro, które niekiedy przekształcało się na mieszkanie prywatne, w małym jednopiętrowym budynku, znajdującym się na wprost wejścia do Ogrodu Botanicznego w Alejach Ujazdowskich.

(…) Mieszkanie w Inspektoracie było jak najściślej izolowane. Marszałek chciał się w nim czuć jak najpewniej, u siebie. Nikt tam nie miał dostępu (…). Nawet woźny robiący porządki musiał na głos kroków Marszałka chronić się, gdyż nawet on mógł stać się krępujący. Wizyty różnych ludzi były zawsze zamawiane przez Marszałka i rzadko komu poza gronem stałych współpracowników udało się uzyskać audiencję na skutek własnej prośby (…).

Wszystkich wejść strzegły posterunki żandarmerii ze szwadronu ochronnego Giszu”.

Tutaj mały wtręt. GISZ to akronim słów: Generalny Inspektorat Sił Zbrojnych, organu Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, czyli Naczelnego Wodza w warunkach wojny.

I wracam do wspomnień:

„W Giszu Marszałek przyjmował wojskowych, premierów, niektórych ministrów i osoby sobie bliskie. Wcale nie przyjmował wizyt więcej ceremonialnych. Gdy taka wypadła, szedł lub jechał do Belwederu i niekiedy zaraz nawet wracał (…).

Mieszkanie w Giszu nosiło nr 13.

(…) Pan Marszałek tego terminu nie lubił, podobnie zresztą jak wielu innych skrótów, używanych na określenie różnych urzędów. Pewnego razu odezwał się w tej sprawie mniej więcej tak:

– Ja sobie taką piękną nazwę wymyśliłem: generalny inspektor sił zbrojnych, a potem dowiaduję się, że nic z tego, że ja jestem tylko Gisz. Gdy mi ktoś pierwszy raz od takiego Gisza nawymyślał, byłem wprost przerażony. Gisz, tfu!

(…) Oficjalnym i prawdziwym mieszkaniem Marszałka Piłsudskiego nie był oczywiście budynek nr 7 w kompleksie gmachów Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych, lecz Belweder. Tam spędzał czas wolny od pracy, z rodziną i z nielicznymi przyjaciółmi.

Później, gdy począł opadać z sil, gdy każdy wysiłek przychodził mu z trudnością, ale gdy jednocześnie nie chciał wypuszczać steru władzy z rąk, więcej przebywał w mieszkaniu w Giszu, które uważał za swoje biuro.

(…) Rządy Marszałka Piłsudskiego w Polsce ktoś za granicą nazwał trafnie dyktaturą patriarchalną. Nic bardziej nie odpowiadało temu pojęciu, jak właśnie stosunki panujące w Belwederze. Cała atmosfera tego pałacu była przepojona naturalnością, brakiem jakichkolwiek fumów czy też snobizmu. Rodzina Marszałka żyła w nim na sposób nie różniący się niczym od życia przeciętnej polskiej rodziny średniozamożnej. (…) W Belwederze nie „przelewało się”.

(…) Obiady i kolacje jadał Marszałek Piłsudski zawsze razem z rodziną, śniadania — podobnie jak w Giszu — w łóżku, a herbatę podwieczorkową i „północną” w swoim gabinecie, zwanym pokojem Narożnym. (…)

Marszałek Piłsudski nigdy nie zgadzał się na to, aby Go pilnowano i ochraniano. Odgrywała w tym rolę nie tylko zdecydowana niechęć do wszelkiego rodzaju carszczyzny, ale, według moich domysłów, również i głęboka niewiara w to, aby jakakolwiek ochrona mogła coś pomóc, gdyby znalazły się w społeczeństwie polskim koła skłonne do zastosowania w stosunku do Niego zamachu.

Długoletni rewolucjonista i konspirator, zanadto był wtajemniczony w możliwości terroru, aby móc pozbyć się w stosunku do najlepszej nawet ochrony sceptycyzmu.

W szczególności podejrzliwie i niechętnie był usposobiony do ochrony, polegającej na chodzeniu za Nim trop w trop. Zawsze mówił wtedy, gdy coś zauważył, że takiej służbie więcej zależy na podglądaniu Go, aniżeli na Jego bezpieczeństwie. Nigdy nie było sposobu ulegalizowania ochrony, ani też jakiegokolwiek uzgodnienia z Nim jej działalności. Wszystkie w tym kierunku zaczepki irytowały Marszałka. Niekiedy odpowiadał na nie brzydkimi słowami. Niemniej jednak pozostawianie Marszałka wyłącznie na odpowiedzialności adiutantów było niemożliwe, a w związku z tym zastosowanie ochrony konieczne. W rzeczywistości też ochrona istniała, tylko musiała działać w ten sposób, aby Marszałek tego się nie domyślał, a w każdym razie, żeby jej nie dostrzegał. Działała ona inaczej, gdy przebywał w Giszu lub Belwederze, a inaczej gdy wyjeżdżał na miasto, czy też w ogóle opuszczał Warszawę.

Bezpieczeństwo osobiste w czasie przebywania w jednym z dwóch mieszkań było ściśle związane z zabezpieczeniem obu gmachów, w których się mieściły, a więc Belwederu i Giszu. Do ich ochrony istniała specjalna brygada policji (dla Belwederu), wyłączona ze zwykłej zależności służbowej, i szwadron ochronny żandarmerii (dla Belwederu i Giszu). Brygada policji nosiła numer porządkowy „XI” i przez długie lata była kierowana przez nadkomisarza Włodzimierza Pitułeja oraz podkomisarza Kazimierza Wiśniewskiego, mającego kontakt bezpośredni z adiutanturami i komendantem grupy wywiadowczej, o której będzie mowa dalej. Jedenasta brygada pełniła służbę patrolową, wystawiała posterunki obserwacyjne, obsadzała trasy i drogi, którymi jeździł pan Marszałek oraz pełniła służbę porządkową w rejonie Belwederu i Giszu. Ona odpowiadała za bezpieczeństwo w tym rejonie, nie mieszając się jednakowoż w niczym do spraw bezpieczeństwa w samych gmachach. W tych ostatnich pełnił służbę bezpieczeństwa I dywizjon żandarmerii, a właściwie wydzielony z niego tak zwany „Szwadron Ochrony I Dywizjonu Żandarmerii” (…). Ludzie tego szwadronu pełnili służbę wewnątrz i przy wejściach Belwederu, Giszu, Ministerstwa Spraw Wojskowych i Sztabu Głównego. Odnośnie do posterunków w Belwederze, to wystawiała je tak zwana „Warta Belwederska”, której każda zmiana wchodziła na czas służby pod bezpośrednie dowództwo najstarszego adiutanta Belwederu (…).

Główny ciężar służby bezpieczeństwa przy osobie Marszałka nie spadał jednak na żandarmerię, lecz na specjalną „Grupę wywiadowczą”, wydzieloną z oddziału II do tego celu. Ona przeprowadzała wywiady, obserwacje i strzegła tajemnicy wojskowej w Giszu. Ludzie z niej towarzyszyli dyskretnie Marszałkowi przy każdym Jego ruchu poza obrębem mieszkania.

Na niej też ciążył obowiązek obserwacji podczas większych przyjęć i „herbatek”. Agenci „Grupy wywiadowczej” byli zawsze wmieszani w tłum gości, pilnie wypatrując tego co do nich należało. Na czele tej grupy stał (…) kpt. Bolesław Ziemiański. (…).

Budynek posiadał stały nadzór agentów tajnych, którzy baczyli nań od zewnątrz.

(…) Podczas podróży i w ogóle jakiegokolwiek wyjazdu (…) odpowiedzialności przechodziły automatycznie na komendanta „Grupy wywiadowczej”, a więc na kapitana Bolesława Ziemiańskiego. Ale znowu kpt. Ziemiański podlegał pod względem służby aż trzem instancjom: szefowi Biura Inspekcji Giszu, najstarszemu adiutantowi w Belwederze i Sztabowi Głównemu. Ponadto, w czasach, gdy premierem był płk Aleksander Prystor — również podlegał i premierowi. Formalnie więc, jak widać, sytuacja była dość zagmatwana, w rzeczywistości jednak wszystkie nici ochrony zbiegały się w rękach kpt. Ziemiańskiego, wytrawnego oficera „dwójki”. Pomimo tej pozornej gmatwaniny organizacyjnej, zacięć w funkcjonowaniu służby nigdy nie było, a to przede wszystkim dlatego, że każdy chętnie „wychodził ze skóry”, aby sprawność była pełna. I trzeba przyznać, że wszystko bywało w porządku. (…)

Gdy Marszałek wyjeżdżał samochodem, to w ślad za Nim zawsze wyjeżdżało drugie auto z kpt. Ziemiańskim i wywiadowcami cywilnymi. Musiało ono jednak jechać w takiej odległości od auta Marszałka, aby to nie wzbudziło Jego podejrzenia. Oczywiście, robiono to ze szkodą dla sprawności ochrony, ale nie było na to rady, gdyż Marszałek wpadał zawsze w wielki gniew, gdy jakieś machinacje ubezpieczeniowe dostrzegł (…).

[Wywiadowcy] byli ubrani po cywilnemu i dobrze w służbie ochronnej wyćwiczeni, nikt na nich nie zwracał uwagi. Przechadzali się zwykle z minami beztroskich gapiów, niczym się nie interesujących, aczkolwiek wiedzieliśmy wszyscy doskonale, że nic nie ujdzie ich wyostrzonej spostrzegawczości. (…) Wspominając o ochronie Marszałka, trzeba nadmienić, że była chroniona również i Jego rodzina: żona i córki”.

I na dziś byłoby na tyle

Ja zaś opowiadam Ci o tym wszystkim, gdyż po prostu znam się na tym. Sam byłem oficerem polskich służb specjalnych, a obecnie szkolę profesjonalistów wywiadu i bezpieczeństwa biznesu CSI (czyli Corporate Security Intelligence): wywiadowców, analityków, bezpieczników, strategów biznesowych oraz każdą osobę zainteresowaną tematyką. I na tych kursach szkolę m.in. kadry wywiadowcze i analityczne dla biznesu.

A praca służb i ich agentur nie zmienia się z upływem lat. W przeciwieństwie do cały czas ulepszanej technologii.

Jeśli słuchasz tego podcastu, to już o tym wiesz.

Jeśli masz jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, to zapraszam Cię na dalsze audycje.

Jeśli ich nie masz – to zapraszam Cię tym bardziej.

A ten odcinek zakończę.

Jeśli zaś chcesz się ze mną podzielić jakimiś pytaniami lub sugestiami, to możesz to zrobić, piszą e-maila na adres:

kontakt@szpiegul.pl

Albo bezpośrednio w komentarzu na Blogu lub pod tym odcinkiem na YouTube’owym kanale Szpiegul.pl ?

I mam do Ciebie ogromną prośbę: poleć ten podcast, OSS. Okiem Służb Specjalnych przynajmniej jednej osobie spośród Twoich znajomych!

Jednej!

Ciebie to nic nie kosztuje, a w ten sposób ten podcast dotrze do wszystkich zainteresowanych!

Jeśli zaś nie chcesz przegapić nic z tego, o czym opowiadam na temat służb mniej i bardziej tajnych, to zasubskrybuj Newsletter na stronie Szpiegul.pl ? Otrzymasz wówczas darmowego ebooka mojego autorstwa.

NA ZAKOŃCZENIE

Aby niczego nie przegapić przypominam, że…
jeśli interesuje Cię tematyka Bloga:

A tymczasem…

Do zaczytania, zasłuchania lub po prostu: do zobaczenia!

I pozwolę sobie przypomnieć, że książka, którą napisałem wraz z Tomkiem Safjańskim i Pawłem Łabuzem pt. „Ochrona przedsiębiorstwa przed szpiegostwem gospodarczym. Prawne i praktyczne aspekty zapewnienia bezpieczeństwa aktywów przedsiębiorcy” jest cały czas dostępna w sprzedaży. Ogrom wiedzy!!! Nie przeocz jej  ?

Logotypy Szpiegul.pl

A jeśli chcesz przeczytać inne artykuły na Blogu, to zajrzyj tutaj.

Piotr Herman

Serdecznie Cię witam!!! I przy okazji: Tak, to ja jestem na tym zdjęciu ? Piszę o służbach mniej lub bardziej tajnych, gdyż doskonale rozumiem ich specyfikę. Tak się bowiem składa, że zanim zostałem szkoleniowcem Wywiadu Bezpieczeństwa Biznesu CSI (Corporate Security Intelligence) byłem oficerem polskich służb specjalnych. A obecnie przekazuję praktyczną wiedzę i umiejętności niezbędne dla biznesowych: researcherów (czyli wywiadowców), analityków (i to nie tylko wywiadowczych), bezpieczników (czyli wszelakich specjalistów ds. bezpieczeństwa) oraz strategów biznesowych (co oznacza również menadżerów i kierowników różnego autoramentu, a także top managementu). I na tym zarabiam. A Blog i podcasting to moje prezenty dla Ciebie ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.